Mialem stracha…
Wiele emocji dostarczyły mi i mojej rodzince Turkish Airlines, które zagubiły bagaż rodziców, a także nasze, przygotowane już na Nepal, plecaki. Cała sytuacja miała miejsce na skutek opóźnienia samolotu z Pragi do Stambułu, którym lecieli. Musieli się z niego pośpiesznie przesiadać do Szanghaju i o ile sprinterskie talenty mamy, taty i barta pozwoliły im się przesiąść na czas, o tyle szybko przekładane bagaże poleciały w innym niż zakładany kierunku.
Sytuacja początkowo nie wyglądała aż tak źle, jak by się mogło wydawać. Ja przyleciałem do Szanghaju kilka godzin wcześniej i mogłem podzielić się z tatą i bratem ciuchami. Miałem też część kosmetyków. Następnego dnia nie mieliśmy też problemów z kupieniem mamie tymczasowych ubrań. Jednak dwa dni później, gdy bagaż nie przychodził byłem już zaniepokojony. Tym bardziej, że po telefonach na lotnisko oraz do biura Turkish Airlines w Stambule dowiedziałem się, że nasz bagaż nie został nadal odnaleziony.
Trudno opisać chwilę, gdy trzeciego dnia zostaliśmy poinformowani w recepcji, że nasze torby już są na miescu! Jeszcze chwilę wcześniej z trudem godziłem się z myślą, że być może w Chinach będę musiał raz jeszcze kompletować bagaż na wyprawę.
20 sierpnia, 2010 - 16:52
Byl w Szanghaju i nie odwiedzil kolegi, no wiecie co
20 sierpnia, 2010 - 17:35
Nie gadaj Andrzej, że jesteś teraz w Chinach? 🙂 spokojnie, przez następne pół roku będzie jeszcze sporo okazji. Ja zapraszam do Pekinu.
23 sierpnia, 2010 - 11:03
No w Szanghaju siedzialem od 16tego do 22giego wiec wydaje mi sie ze bylismy tam w dokladnie tym samym czasie 🙂
24 sierpnia, 2010 - 05:06
Zdaje mi sie, ze my wyjechalismy 14 do Hangzhou, wiec sie rozminelismy. Tymniemniej glupio, ze dopiero teraz sie o tym dowiadujemy.